Pożegnanie Grześka!

Miał lat 10, ja trochę więcej niż 20.  Był moim uczniem w trzeciej klasie Szkoły Podstawowej nr. 1 w Kudowie Zdroju, przy ulicy Buczka. Był najwyższy w klasie, dlatego siedział w ostatniej ławce, w rzędzie po lewej stronie. Był grzeczny, ułożony i nie sprawiał kłopotów. Po skończonej szkole podstawowej poszedł do  Zasadniczej Szkoły Zawodowej przy Kudowskich Zakładach Przemysłu Bawełnianego.

 W latach 70-tych ubiegłego wieku, ja wyjechałam z Kudowy do Chęcin, on jak mi potem opowiadał, znalazł się w Tychach, gdzie ożenił się i do końca tam mieszkał, będąc szczęśliwym mężem i ojcem.

Pewnego razu, w dobie Internetu i „Naszej klasy” Grzegorz mnie odnalazł. Od tego czasu nasz kontakt był stały. Wiedziałam o nim wiele, bo pisał, przesyłał wiadomości na Facebooku,  czasem dzwonił. Dowiedziałam się, że jeszcze w Kudowie stworzył zespół muzyczny, a kiedy przeprowadził się do Tychów  wiedziałam, że pracował nie tylko zawodowo, ale stał się społecznikiem znanym w Tychach. Pisał, tworzył i grał na gitarze. Organizował  imprezy dla dzieci i młodzieży   w tyskiej bibliotece. Przysyłał mi wycinki z gazet oraz zdjęcia z organizowanych imprez. Kiedy nagrał swoją pierwsza płytę, nie omieszkał mi też przysłać. Mam  również zdjęcia z Jego pracowni rzeźbiarskiej, a kiedy spotkaliśmy się w Sosnowcu przy grobie mojego męża, wręczył mi jedną  z nich.  Codziennie mam okazje na nią patrzeć, bowiem stoi wśród innych, podarowanych  lub kupionych przeze mnie rzeźb.

Nigdy nie zapomniał o imieninach, Dniu Nauczyciela i Świętach.

Takie życzenia otrzymałam w roku 2013 z okazji Dnia Nauczyciela: „ Klasówki poprawione, oceny wpisane, dziennik uzupełniony – czas odpocząć! Życzę pełnego relaksu, dobrego zdrówka i wspomnij czasem swojego ucznia. Wdzięczny uczeń z III b Grzegorz.”

Tak pisał w 2019 roku. : „ Posyłam gorące pozdrowienia wprost z pałacu ( Kochcice) Marzył mi się tron i oto mam. Z okazji Dnia Nauczyciela życzę wyśmienitego zdrówka, pisarskiej płodności oraz Wolnej Polski”

 A z okazji moich imienin i urodzin w roku 2021 przysłał kartkę z pięknymi różami i z życzeniami „ Wielu pięknych dni szczęścia, radości oraz spełnienia marzeń. Do miłego zobaczenia tego lata ( myślę, że nie będzie klasówki) Mocno ściskam Moją Panią Profesor. Grzegorz”

 W tym samym roku, ale na święta Bożego Narodzenia otrzymałam takie życzenia: „ Życzę by Święta były okresem pojednania i spokoju, by wszystkie problemy schowały się gdzieś w kąt a święta upłynęły w jak najlepszej atmosferze. Życzę dobrego roku 2022 – Grzegorz z Rodziną”.

Nie tak dawno przysłał mi książkę Norberta Grzegorza Kościesza „Dzielnica cudów, Nasz PRL , lata 80” w której autor opisuje życie a szczególnie zabawy dzieci i młodzieży na Zakrzu, dzielnicy Kudowy Zdroju, gdzie w czasie  swojego dzieciństwa mieszkał Grzegorz. Nie omieszkałam wysłać Mu również swoje książki „Nie warto było?” i „Raj na tej ziemi”, stąd wiedział o mnie znacznie więcej niż ja o nim. Był bardzo zadowolony z tych małych upominków, często w rozmowach powracał do nich.

Z rozmów telefonicznych dowiadywałam się, że ze zdrowiem Grzegorza nie jest najlepiej. Mówił o chorym biodrze i kolanach a potem o operacjach. W ostatnim czasie przypomniał sobie o nim rak płuc. Rozmawiałam z nim o tej ciężkiej i nowej chorobie. Był wtedy na rehabilitacji w Rabce.  Nigdy nie narzekał, wierzył w zmianę i poprawę. Wierzył również w to, że się spotkamy, obiecał odwiedzić mnie w Czerwonej Górze, tym bardziej że w pobliżu tzn. w Busku Zdroju, mieszkała jego rodzina.

Nie zdążył, na te wiosenne święta nie dzwonił, uczyniłam to ja, ale telefon milczał. Zaniepokoiłam się, ale nie myślałam, że może stać się  to najgorsze.

A jednak, wczorajszy telefon, (już nie od Niego), powiadomił mnie, że tuż po świętach Grzegorz umarł.

Żegnaj Grzesiu, tak być nie powinno, żeby uczeń umierał przed swoją nauczycielką. Byłoby mi lżej gdybym wierzyła, ze spotkamy się w innym, już Twoim, świecie.