JA TO MAM SZCZĘŚCIE !

Nie będę pisała o szczegółach jak to się stało, że Natalia znalazła się w moim życiu i stała się w nim ważna. Właściwie to wojna sprawiła, że przyjechała z Ukrainy do Polski, gdzie wcześniej mieszkała Jej córka. A potem przypadek sprawił (wierzę w przypadki), że znalazła się w moim domu. Sam Jej widok sprawił mi przyjemność, ale jednocześnie martwiłam się czy będziemy mogły się bez trudności  porozumiewać, co prawda języki podobne, ale jednak…..

[i]Okazało się, że od pierwszego dnia starała się  mówić  po polsku i przy każdej nadarzającej się okazji pytała „ czy dobrze”?, ja poprawiam i tak z dnia na dzień moja Natalia mówi całkiem poprawnie po polsku, a przecież od tego czasu minęło niecałe 2 lata. Dla mnie  starej nauczycielki, chęć do nauki, jest niezwykle wysoko ceniona. Natalia wypożyczyła książkę mojego autorstwa „Nie warto było:? i przeczytała ją, a przy okazji mogła mnie lepiej poznać

Nie tylko ja Ją uczę, ale i Ona nauczyła mnie wiele, przede wszystkim przy Niej uczę się cierpliwości. Nigdy nie byłam cierpliwa, wszystko robiłam co prawda z pasją, ale szybko, nawet bardzo szybko. Nigdy nie było „później”,  liczyło się „już”, „natychmiast”. Teraz kiedy jestem stara przydałoby się spowolnić i tego właśnie uczy mnie Ona. Często  mówi „pomalutku”, „pomalutku” nie spiesz się, zdążymy.

Jest kulturalna, spokojna, uważna i zrównoważona. Kiedy bolało mnie gorzej  to nie znośne kolano, wiedziała kiedy pomóc, kiedy wziąć pod rękę, kiedy przeprowadzić. Nigdy na nic nie narzeka, a przecież wiem, że ma swoje kłopoty zdrowotne.

Chętnie gotuje obiad, kiedy wiem, że Natalia przyjdzie.. Kiedy już jemy, opowiadam co i w jaki sposób gotuję, jakie dodaje przyprawy itd.itd.. Zawsze Jej wszystko smakuj. ( czy naprawdę Natalio,?) Ona  mówi o potrawach ich, ukraińskich. Nasz „barszcz ukraiński” jest inny niż ich  „barszcz” .ale jednakowo są smaczne. I tak jak chętnie uczy się naszego języka, tak chętnie uczy się gotowania naszych potraw. Czasami wspólnie gotujemy pierogi, kluski śląskie, pyzy czy knedle. Przy niej nauczyłam się po obiedzie  pić kompot i dokładać śmietany, niemal do wszystkich potraw.( wiem, że to błąd, ale cóż czasami błądzimy)

Najlepiej lubię nasze pobyty w ogródeczku. Prawdę mówiąc bez Niej musiałabym zostawić, to co najbardziej kocham. Uwielbiam nasze wspólne kawy, jedzenie w altance „niezdrowych” ciasteczek i rozmowy. Widzę jak ona kocha rośliny, kwiaty i sosny zaglądające do naszego ogrodu. Bez niej mój ogródeczek nie byłby taki jaki jest,  to jej pracowitość sprawia, że jest piękny i zadbany.. Latem i jesienią zrywamy owoce  by potem robić soki i  wino, które   zawsze przypomina mi  Tadzia.

Natalia jest szczodra, nigdy nie zapomina o upominku z takiej czy innej okazji, lub bez okazji. Jestem skrępowana, bo wiem, ile może mieć dochodu .Ale cieszy mnie od Niej każdy drobiazg, lub kwitnący kwiatuszek.

Stała się dla mnie osobą bardzo bliską, dołączyła do grona moich czterech „przyszywanych córek”, a więc mam ich pięć.

Jest dobrą matką i babcią, chociaż bezpośrednio nie uczestniczę w jej życiu rodzinnym, to słowa, które wymawia o nich, wskazują, że jest  kochającą osobą. Myśli również o tych, którzy zostali w Ukrainie, o tych żyjących i o tych, którzy już są w innym wymiarze, o rodzicach i córce, dla nich właśnie dwukrotnie pojechała do swego kraju.

Często mówimy  o wojnie, która toczy się w jej  kraju. Mnie jak zwykle interesuje  polityka, zawsze byłam w jej kręgu, to też wiele czytam i chcę dużo wiedzieć  o Ukrainie i o toczącej się wojnie. Prawie we wszystkich kwestiach zgadzamy się, Ona mówi o prezydencie Zełeńskim, o głównodowodzącym gen.  Załużnym, korupcji, sytuacji na froncie, o latających rakietach nad Jej wsią, o żołnierzach, którzy zginęli, zaginęli lub zostali ranni, a żyli w pobliżu Jej dawnego miejsca zamieszkania.

I pomyśleć, że poznałam Ją dzięki wojnie, której nie chcemy i potępiamy, ale dzięki temu niezwykłemu przypadkowi moje stare lata są znacznie lepsze niż mogłyby być. Dziękuje Natalio.


[i]

Moje urodziny, mam 88 lat. Pierwsza z lewej Natalia